wpis piąty

Podejście Saudyjczyków do tej wszechobecnej choroby jest… ciekawe. Tak chyba najlepiej można to określić i to chyba może wytłumaczyć gwałtowny wzrost zachorowań, który nastąpił po wprowadzeniu obostrzeń, ale również w trakcie miesiąca Ramadanu, co niewątpliwie miało kluczowe znaczenie.

Na początku wprowadzono zakaz poruszania się między 17.00 a 6.00 rano, który zaraz szybko rozszerzono od 17.00 do 9.00 rano. Wyznaczono też strefy zamknięte i ogłoszono zakaz przemieszczania się między dużymi ośrodkami. To znaczy „ogłoszono” – Król ogłosił.  Oczywiście zaraz się posypały wnioski o przepustki, z naszej budowy też. Rychło w czas, bo po kilku dniach ogłoszono całkowity zakaz poruszania się z wyjątkiem sprawunków, które były dozwolone między 9.00 a 17.00. Zakład pracy nasz uzyskał zwolnienie jako członek izby handlowej, które pozostawało w mocy całe dwa dni, za nim ogłoszono nieważność przepustek innych niż wydanych przez ministerstwo, ale przynajmniej mogłem chłopakom komputery na kwatery porozwozić, co by robota trwała.

Na szczęście szybko zaczęły przychodzić przepustki, co prawda nie dla wszystkich, ale jak się ktoś sprawnie zakręcił to jego zespół dostawał. Mój zespół dostał jako jeden z pierwszych z jednym wyjątkiem, jednemu z chłopaków kilka dni wcześniej urodziła się córeczka  i żeby jej nie narażać zostawiłem go pracującego w domu.

Natomiast po paru dniach obowiązywania tego zakazu całkowitego oprócz posiadaczy przepustek, których po pierwsze nie było tak niewielu, po drugie, często i tak ich nie sprawdzano, bo na posterunkach nie było policjantów, a po trzecie i tak jak sprawdzali, to wielu puszczali „na gębę” że do sklepu, albo coś szybko z biura przywieźć… więc po kilku dniach, łaskawie z powrotem zezwolono na poruszanie się między godziną 9. a 17.

Oczywiście wszystkie te rozporządzenia wydawano na bieżąco i wchodziły w życie z chwilą ogłoszenia, które to ogłoszenie odbywało się na stronie agencji prasowej w godzinach 23. – 2. Rano. Tak się tutaj bawimy.

Przy czym to też było tylko teoretycznie, bo, na przykład, wracając z pracy dnia jednego po 20. zjechałem na stację po benzynę i sprawunki, i w tym czasie przyszła se z buta kobita z latoroślami też na zakupy i naprzeciw posterunku kontrolnego i pod oczami policjantów zakupy zrobiła i wróciła w rodzinnym harmidrze.

No i kiedy już wyglądało, że jest elegancko jest i kto miał przepustkę siedział na robocie cały dzień, kto nie miał to pół jeden z chłopaków przyszedł i poskarżył się, że jeden co nim dzieli pokój jest w odosobnieniu z powodu styczności z zakażonym. Zgłosiliśmy to niezwłocznie kadrowemu i BHPowcowi, którzy zlali nas totalnie, aż chłopak przyszedł kolejnego dnia z gorączką i wtedy wszystkich (włącznie z piszącym te słowa) posłali na kwaterę na trzy tygodnie. Przy czym, bez żadnych badań, które można co prawda zorganizować na własną rękę, ale to nie jest taka prosta sprawa. A z sześciu osób tego dnia odesłanych trzy zapadły na chorobę.

Zorganizowanie takiego badania bowiem, rozpoczyna się od telefonu na gorący numer ministerstwa zdrowia, gdzie trzeba przedostać się do lekarza, odbyć z nim telefoniczny wywiad a następnie do urzędnika, który zapisze na termin. To jest proste w teorii, bo w rzeczywistości każdy odbija się od jednego rozmówcy do drugiego z długimi przerwami między którymi można wysłuchać grobowej melodyjki. Najczęściej, jeśli komuś zdarzy się odebrać, to, pomimo wyboru opcji języka angielskiego na początku telefonu okazuje się, że dana osoba angielskiego języka nie zna i jeżeli ma dobrą wolę sprobuje przełączyć do innej; jeśli zaś tej dobrej woli brak to albo poleci się rozłączyć, albo rozłączyć osobiście. Wtedy опять wybieramy numer i czeka nas ponowna przygoda. Jeśli jakimś cudem starczy cierpliwości uda się połączyć z lekarzem i urzędnikiem który przyjmie informację i pobierze dane osobowe (w wyniku czego poleci oczekiwać na telefon z ministerstwa, który ma poinformować o terminie i miejscu badania), jeszcze musi ten urzędnik wpisać je w komputer. Oczywiście może się zdarzyć (tak jak mnie), że tych danych nie wpisze i wtedy trzeba będzie całą procedurę powtarzać po upływie jednego dnia. Mnie osobiście udało się doczekać telefonu z ministerstwa po upływie „zaledwie” trzech dni od pierwszej próby zgłoszenia. Bardzo uprzejma urzędniczka, która zaszczyciła mnie telefonem zapisała na pierwszy wolny termin już po trzech dniach. To znaczy, że czas jaki upłynął od zgłoszenia do badania, to sześć dni.

Na tym tle pozytywnie zaskakuje samo przeprowadzenie badania. Informacja o miejscu i czasie zostaje potwierdzona wiadomością na telefon wraz z odnośnikiem do mapy. Co prawda wyznaczona trasa wprowadza w błąd, ale na szczęście w pobliżu szpitala są osoby, które mogą pokierować we właściwe miejsce.

Kolejka aut do badania.

Całe badanie odbywa się bez wychodzenia z samochodu. Na wejściu stoją strażnicy, bądź policjanci, którzy sprawdzają zgłoszenia z telefonu i robią im zdjęcia następnie auto wjeżdża na teren szpitala. W zasadzie są dwie kolejki, ale akurat w naszym przypadku jedno auto się rozkraczyło tarasując jeden pas. Trudno, zdarza się.

Pojemniki na próbki oczekują na każdego zarejestrowanego opisane numerem dowodu osobistego tak, żeby nie było pomyłki. Po podjechaniu podchodzi lekarz, bądź pielęgniarka, zapisuje odczytany numer dowodu i odnajduje przydzieloną pacjentowi probówkę oraz szpatułkę, którą wsadza do nosa i kręci pobierając wymaz, co jest to nieludzko nieprzyjemne. Stanowi wszakże koniec badania i wyjazd do miejsca zamieszkania z drugiej strony szpitala.

Badanie – pielęgniarki podchodzą do aut i pobierają materiał.

Wynik natomiast otrzymuje się po trzech dniach. Czyli, czas od zgłoszenia do odbioru wyników wynosi 9 dni. W tym czasie można umrzeć, wyzdrowieć a na pewno pozarażać sporo osób. Nie dziwi więc zatem, że liczba osób „dodatnich” rośnie w Arabii dość żwawo, co niestety osłabia moje szanse na powrót nad Morze Japońskie lub gdziekolwiek indziej w bliskiej przyszłości.

A co do zakazu poruszania się, to został on na powrót wprowadzony całodobowo w związku z końcem Ramadanu oraz przypadającym w związku z tym trzydniowym świętem. To oczywiście na nikim nie robi wrażenia, bo jadąc dziś wieczorem do szpitala na badanie nietrudno zawuażyć nielicznych wprawdzie, ale jednak przechodniów spacerujących po ulicach miasta późnym wieczorem…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: