Wpis czwarty.

Z okazji tej co wszędzie będzie już lepiej jak tydzień, od kiedy Król ogłosił, że nie wolno mordy za drzwi wyściubiać. Przedtem ogłosił, że nie można po piętnastej, ale w zeszły poniedziałek mu się odwidziało i zdecydował, że jednak cały dzień. I to też tak typowo dla tego kraju, komunikat wyszedł o dziesiątej wieczór, czy jedenastej nawet, obowiązujący natychmiastowo. Tośmy jeszcze siedzieli po nocy, żeby ludzi powiadomić, żeby czasem do roboty nie jechali, bo to dziesięć koła kosztuje taka przyjemność teraz. A to przecież ludzie pozostawiali sprzęty na zakładzie, to niektórym z nas się udało załatwić przepustki specjalne i żeśmy pojechali i pozbierali co tam kto potrzebował i porozwozili po ludziach.

Ale tego Króla to ja akurat rozumiem, bo to w tym kraju, jakby przyszło kogo leczyć to nie daj Panie Boże, czy tam Allahu. Podobnież w Polsce był przypadek, że ktoś tam z okna w szpitalu wyskoczył, tak tutaj to by pewno w gazecie pisali, jakby nie skoczył. Bo służba zdrowia tutaj to nie jest bezpieczna. Mimo tego, że sprzęt to mają taki, że Owsiak to na oczy nie widział, to, podobnie jak w innych gałęziach gospodarki, nikt tu nie chce przyjeżdżać do pracy a oni sami też nie pracują, więc ci, którzy tu biegają w tych kitlach poziomem kompetencji miejscami jedynie nieznacznie przerastają wiejskiego kowala. Tylko koni nie podkują.

Dlatego też jak tylko ktoś znajdzie się w sytuacji wymagającej porady lekarskiej, to pierwsze co robi (robił, bo teraz, wiadomo, nie można) to kupuje bilet na samolot i rejestruje się w przychodni w miejscu zamieszkania. No chyba, że ktoś nieświadom, jak mnie się kiedyś przydarzyło, kiedy to pogruchotałem sobie kolano (już drugie) i nie bardzo mogłem chodzić i tzw. Lekarz uparł się, że to jest zakrzepica i że trzeba zrobić USG. USG oczywiście nic nie wykazało (co innego rentgen, ale na to, to wpadli dopiero nad Morzem Japońskim), ale kosztowało swoje. (No, grosze kosztowało, bo ubezpieczenie.) A tego lekarza polecił kolega, któremu leczył kręgosłup. Przy czym tak mu leczył, że kolegę w boleściach do żółtych odesłali. Koledze już lepiej i teraz jest w Kanadzie, bo małżonce jego przywidziało się dokształcać.

W każdym bądź razie wychodzić nie można, a przepustki już zdążyli anulować, jedynie co na stacji benzynowej do samu można se pojechać. No i tu na obejściu, na przykład niektórzy sobie ćwiczą, bo sala gimnastyczna też zamknięta. Osobiście polubiłem się z panią Chodakowską zajumaną z półki z płytami mojej siostry. Przepustki to może w tym tygodniu wystawią nowe, chociaż to też nie wiadomo, bo w zeszłym tygodniu wysłalim coś ze cztery podania, bo za każdym razem wzór zmieniali.

Wracając do tego lekarza, to właśnie w owym czasie wypadła mi przeprowadzka ze środka półwyspu do mojej nowo nabytej kryjówki nad Morzem Japońskim, gdzie wkrótce potem przyjmowałem odwiedziny do niedawna znajomej z mężem. Otóż ta była znajoma zanim została prawie przykładną żoną trudniła się dosyć długo najstarszym zawodem świata i w takich to okolicznościach przyszło nam się po raz pierwszy spotkać.

Tak zwane „życie nocne” na półwyspie jest co prawda nielegalne, ale nie przeszkadza to, aby jaskrawe neony (dzisiaj to LED-y, ale to już tak nie brzmi) rozjaśniały ulice głównych miast krzykliwymi szyldami „salonów masażu” (anma bang). Notabene, odwołanie do masażu nie jest wcale eufemizm, albowiem  częścią wizyty po zakończonej usłudze, jest właśnie masaż wykonywany przez osobę niewidomą. Powszechnie uważa się, że osoby niewidome mają bardzo rozwinięty zmysł dotyku, w związku z czym wykonywany przez nie masaż jest bardziej efektywny. Dodam, że oczywiście chodzi o tradycyjny masaż rozluźniający, bez jakichkolwiek poddekstów. Na deser.

Właściwie o tej znajomej przypomniała lampka taka ze świeczką, która była właśnie prezentem na nowe mieszkanie, a teraz stoi tutaj obok jako towarzysz wieczornego pacierza. Jak wspomniałem przybytki w jakich pracują osoby takei jak moja – do niedawna – znajoma mają się całkiem dobrze, a to zarówno z przyczyny innej równie starej tradycji jaką jest smarowanie przedstawicielom władzy, ale też dlatego, że takie praktyki są głęboko zakorzenione w dalekowschodniej świadomości. Wystarczy wziąć byle jaką książkę historyczną lub podobną, żeby natknąć się na wzmianki o licznych nałożnicach jakie możnowładca posiadał oprócz prawowitej żony, przy czym bycie nałożnicą nie tyle nie było powodem do wstydu, co nawet uważane było za nobilitację. Dobrze jest to opisane m.in. w książce Jung Chang p.t. „Białe Łabędzie”. Po wojnie to się oczywiście trochę pozmieniało i zamiast możnowładców powstawały dzielnice obsługujące amerykańskich „wyzwolicieli”, umiejscowione (nierzadko do dzisiaj) w pobliżu baz wojskowych a w czasach już całkiem nowożytnych przybrało to formy różne, różniste (można sobie poczytać w internecie). Jedną z popularniejszych są właśnie „salony masażu”. Dzięki byłej znajomej udało mi się dobrze poznać cykl pracy osób tam zatrudnionych. Same się tam rekrutują skuszone perspektywą łatwego i dużego zarobku – miesięczne pobory równe 45. tys. zł.  w miejscowej walucie to przeciętność. I to biorąc pod uwagę, że z lokalem dzielą się po połowie. Co prawda większość klientów jest po alkoholu i obcesowych, ale ochrona „na obiekcie” ma na względzie bezpieczeństwo pracujących. Warunki pracy też są  bardzo elastyczne i dogodne – można w dowolnym czasie robić sobie dowolnie długie urlopy, można też „na obiekcie” mieszkać bez dodatkowych opłat.

Zasadniczo pracująca w takim miejscu białogłowa kończy w jeden z dwóch sposobów, każdy na swój sposób dobry. Po upływie, nazwijmy to brutalnie, „okresu przydatności” może zająć się prowadzeniem i zarządaniem lokalem. Jednak przeważająca większość z nich w wieku trzydziestu paru lat i ze sporym kapitałem zostaje przykładnymi żonami i matkami zmieniając uprzednio telefon i zrywając wszelkie kontakty z poprzedniego życia. Tak też stało się z moją byłą znajomą, która wyszła za mąż i co prawda ma kota a nie dzieci, ale odgrywa rolę przykładnej żony, chociaż na boku zainwestowała we własny salon masażu. I z tego właśnie powodu została byłą znajomą. Popłynęła na interesie i zapożyczyła się bez widoków na zwrot, więc po prostu któraś wiadomość z prośbą o kolejną pożyczkę pozostała bez odpowiedzi. To też zdradza pewną prawdę o wschodnioazjatyckich niewiastach, że bardziej niż przez różowe, patrzą na świat przez zielone okulary…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: